Spotkanie z „Ketlingiem” krótka opowieść o aktywnym życiu Ożarowianina, Zbigniewa Witolda Złotnickiego
To nieprawda, że „nie ma ludzi niezastąpionych”, powiedzenie to wymyślili ludzie przeciętni, oni sami od siebie niewiele wymagali. Są wśród nas: współmieszkańcy, sąsiedzi, czasem nam bardzo bliscy znajomi, koledzy i przyjaciele, zwyczajni, może bardziej aktywni od innych, dopiero kiedy odejdą spostrzegamy, że zastąpić ich nie sposób!
Myślę, że takim był Zbigniew Witold Złotnicki (1927-2009), pseudonim Ketling, mieszkaniec Ożarowa Mazowieckiego, uczeń, harcerz, żołnierz Armii Krajowej, student, mąż i ojciec, redaktor i wykładowca akademicki, potomek starej, szlacheckiej rodziny pieczętującej się herbem Nowina Złotogoleńczyk.
Wielu mieszkańców Ziemi Ożarowskiej pożegnaliśmy, staramy się o nich pamiętać zachować dokumenty, fotografie czasem zapisany głos lub obraz na kliszy. To jest nasza powinność wynikająca z przekonania, że inne byłoby nasze miasto i gmina gdyby nie oni. Zbyszek ułatwił nam zachowanie pamięci o: swej rodzinie, ciekawym życiu, walce w szeregach Armii Krajowej, studiach i pracy. Zostawił piękną książkę, napisaną i wydaną na swe 80. urodziny, zatytułowaną Wspomnienia. Książkę wydał własnym nakładem i dedykował swej córce Kasi, ale z pewnością chciał się jej treścią podzielić z nami, mieszkańcami Ożarowa Mazowieckiego.
Wspomnienia napisane są potoczystym językiem, sięgające pamięcią do czasów młodości i wojny, pełne anegdot, czasem zadumy i cytatów wziętych od ludzi, których cenił. Historię swej rodziny przedstawił szczegółowo od prapradziadków, bo wiedział, że każdy powinien z pamięci wymienić panieńskie nazwiska swoich prababek.
Dokumentalną wartość książki podnosi część ilustracyjna – ponad sto fotografii i skanowanych dokumentów. Jestem dumny ze swego egzemplarza Wspomnień, który otrzymałem z dedykacją autora.
W swoim krótkim „Spotkaniu z Ketlingiem” korzystałem ze Wspomnień Zbyszka, z rozmowy z jego żoną Elżbietą, archiwalnych fotografii Wojtka Kudzi i własnych notatek z czasów kiedy spotykaliśmy się w kombatanckiej „Dziupli” w gmachu Urzędu Miasta w latach 2002 – 2008.
Historia, którą zostawił nam Zbyszek Złotnicki powinna być dla nas ważna, bo jest wiarygodnym zapisem ostatnich kilkudziesięciu lat, dotyczy miasta, w którym żyjemy, losów ludzi i wydarzeń, które minęły a nie powinny być zapomniane.
Kazimierz Stachurski