13 maja 2025 r. w Bibliotece Publicznej im. Ireny Zarzyckiej w Ożarowie Mazowieckim odbyło się kolejne, już piąte, niezwykle wyczekiwane spotkanie z Grzegorzem Gołębiowskim, lokalnym autorem powieści kryminalnych. Tym razem zgromadzeni mieli okazję posłuchać i porozmawiać o „Zaginionej”, najnowszej książce autora.
Kulminacyjnym momentem wieczoru było rozstrzygnięcie Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Szukamy Zaginionej”, ogłoszonego przez Bibliotekę. Zadaniem uczestników było dopisanie maksymalnie 10 zdań do wybranego fragmentu powieści. Po burzliwych obradach jury, w składzie którego był sam autor i Dyrektor Biblioteki Anita Nowińska, nagrody – egzemplarze „Zaginionej” z dedykacją autora – powędrowały do dwóch utalentowanych pań: Katarzyny Stępniak z Ożarowa Mazowieckiego oraz Julii Gorgas z Rawy Mazowieckiej.
Serdecznie gratulujemy Laureatkom kreatywności i wnikliwego spojrzenia na świat „Zaginionej”!
Oto fragment „Zaginionej”, w którym Jakub Luty oraz Daniel Borowczak, policjanci znani z powieści „Dług krwi” Grzegorza Gołębiowskiego, powracają do Ożarowa Mazowieckiego, by rozwiązać kolejną tajemniczą sprawę.
„Piwnica składała się z trzech pomieszczeń. W jednym znajdował się piec gazowy, a dwa pozostałe były puste. Nie było widać, by mieszkały tu choćby myszy. Każde pomieszczenie miało swoje drzwi, zamykane na klucz. Daniel stwierdził, że śmierdzi stęchlizną. Przez małe, szczelnie zamknięte okienka, które widzieli z zewnątrz, wpadały do środka pojedyncze promienie jesiennego słońca. Zastanawiał trochę fakt, że w pomieszczeniach piwnicznych nie ma choćby półek na przetwory ani innych rzeczy, które zazwyczaj przechowuje się latami w takich miejscach. Luty kucnął i skierował światło latarki na podłogę, po czym dostrzegł na niej smugi, które mógł pozostawić ciągnięty przez kogoś worek z ziemniakami. Ponownie uzmysłowił sobie, że w pomieszczeniu przecież nic nie ma. Nic też nie wskazywało na to, żeby ktoś tu coś składował. Snopem światła omiótł całe pomieszczenie. Zrobił tak ponownie i zatrzymał się w miejscu łączenia wylewki ze ścianą. Coś nie dawało mu spokoju. Wyprostował się i poszedł do drugiego pustego pomieszczenia. Za nim, krok w krok, poruszał się Borowczak, nie rozumiejąc, czego szuka Luty. W drugim pomieszczeniu Jakub wykonał tę samą czynność – kucnął i skierował snop światła latarki na łączenie podłogi ze ścianą. Już wiedział, co wzbudziło jego uwagę.
– Widzisz coś? – zapytał stojącego obok niego Daniela.
Ten najpierw sprawiał wrażenie, że myśli nad odpowiedzią, ale ostatecznie skapitulował.
– A powinienem?”

Pani Katarzyna Stępniak z Ożarowa Mazowieckiego (po lewej odbiera wygraną książkę z rąk Dyrektor Biblioteki Anity Nowińskiej)
Luty wstał powoli, nie odrywając wzroku od miejsca, które przykuło jego uwagę. Podeszli razem z Borowczakiem do ściany, gdzie linia wylewki wydawała się lekko wypaczona. Przesunął dłonią po chropowatej powierzchni, aż palce natrafiły na coś zimnego i metalowego. Włożył w szczelinę scyzoryk i podważył fragment betonu. Z cichym trzaskiem odkrył zamaskowaną klapę. Daniel cofnął się o krok, jakby spodziewał się, że coś z niej wyskoczy. Z ciemności buchnął ciężki, wilgotny zapach. Luty skierował światło latarki do środka, ale nie sięgało ono dna. Po chwili z wnętrza dobiegł ich niski, przeciągły dźwięk, przypominający oddech. Żaden z nich się nie odezwał — wiedzieli, że właśnie znaleźli coś, co miało pozostać ukryte.
Julia Gorgas z Rawy Mazowieckiej (po prawej z wygraną książką)
Jakub podszedł do ściany i gestem dłoni nakazał towarzyszowi, aby zrobił to samo. Daniel niepewnie podążył za nim, jednak w połowie drogi zamarł, czując jak lodowaty dreszcz pełźnie przez jego kręgosłup, a następnie rozlewa po całym ciele falą paraliżującego strachu. Na wysokości do około trzydziestu centymetrów surowy, ceglany mur był pokryty setkami, jeśli nie tysiącami zadrapań. Gdzieniegdzie drobne wyżłobienia przeplatały się z jeszcze nie do końca zakrzepłymi brunatnymi smugami krwi. Ślady były na tyle subtelne, żeby pozostać niewidoczne w półmroku, jednak na tyle wyraźne, aby uzmysłowić śledczemu, że osoba, która je wykonała desperacko szukała drogi ucieczki z pomieszczenia.
– Ktoś bardzo chciał się stąd wydostać… – Powiedział starając się zapanować nad drżącym głosem.
– I zrobił to, ale nie samodzielnie. – Odparł Luty, prostując się znad znaleziska i kierując światło latarki na podłogę – Pamiętasz smugi w drugim pomieszczeniu, prawda?
