Fer-2o21-sta2

"W poszukiwaniu zaginionych ilustracji"

– Nie, tak być nie może! Wszystko przeciwko mnie! Znów minęły kolejne Święta bez śniegu. – powiedziałem do dziadka, gdy zmierzaliśmy powolnym krokiem w kierunku szkoły. – Może chociaż w ferie spadnie odrobina śniegu i będzie szansa na zimowe szaleństwa?

– Kiedyś to były zimy… – powiedział rozmarzonym głosem dziadek. – Pierwszy śnieg pojawiał się nawet pod koniec października. Czy wiesz, że kiedy urodził się twój tata, spadł tak duży śnieg, że musiałem babcię i twojego tatę przywieźć z Ożarowa sankami? Mieszkaliśmy wtedy pod Ożarowem i nie kursowały do nas autobusy. Dziś po tak dużym śniegu pozostało tylko wspomnienie.

– O takiej właśnie zimie marzę – powiedziałem. – Chciałbym, żeby dziś, w moje urodziny, spadło choć trochę śniegu…

– Kto wie, jakie niespodzianki przyniesie dzisiejszy dzień? – powiedział tajemniczo dziadek.

Dotarliśmy właśnie do szkoły. Dziś pierwszy dzień „Zimy w mieście”, w ramach której czekała nas wizyta w ożarowskiej Bibliotece. Już cieszyłem się na tę myśl, bo lubię klimat Biblioteki, a tamtejsze zajęcia, zawsze są ciekawe.

– Janku, przyjdę po ciebie o 12.00 – powiedział dziadek.

– Ok. A czy możesz mi obiecać, że dziś nie będziemy się nudzić? – zapytałem.

– Nuda? Nie ma mowy! – odpowiedział dziadek i puścił do mnie oko. – Poza tym – kontynuował – dziś będzie u Ciebie Julka. Zawsze macie tyle pomysłów, że nigdy nie narzekacie na nudę. Zabierzemy ją po drodze do domu.

Skip to content